mit męskiej przyjaźni

Od wieków męska przyjaźń fascynowała poetów, pisarzy, a obecnie też twórców filmowych. Każdy z nas spotkał się z nią w najróżniejszych dziełach kultury. Skąd ona się wzięła i jak się ma do rzeczywistości?

Kompania braci

Mit męskiej przyjaźni mówi, że mężczyzn może połączyć niezwykle silna więź. Silniejsza niż relacja z kobietą, czy między kobietami. Jest to wręcz związek na śmierć i życie, pełen poświęcenia, wyrozumiałości i zaufania. Przyjaźń między mężczyznami ma być w pewnym sensie nieskomplikowana i czysta, dzięki czemu może trwać bardzo długo.

Kiedy myślę o męskiej przyjaźni, w pierwszej kolejności na myśl przychodzi mi serial Kompania braci. Przez kolejnych dziesięć odcinków tego filmu obserwujemy rozwój grupy chłopaków, od momentu ich rekrutacji do 506 Spadochronowego Pułku Piechoty aż do zwycięskiego końca wojny. Obserwujemy nie tylko dojrzewanie samych bohaterów, ale też silną więź, która się między nimi wytworzyła. Więź opartą na przekonaniu, że przyjaciel siedzący obok w okopie jest gwarancją przeżycia również jego towarzysza.

Długo zastanawiałem się dlaczego uznałem ten serial za moje bezsprzecznie ulubione dzieło filmowe. Zastanawiałem się dlaczego, po obejrzeniu Kompanii braci nachodziła mnie chęć uczestniczenia w ich historii. Tym bardziej było to dla mnie dziwne, że wojny nie uznaję za coś szczególnie wartościowego, a zresztą bohaterowie ginęli tam jak muchy. „Gdzie tu logika?!” pytałem sam siebie.

Odpowiedzią była rzecz jasna ta męska przyjaźń, której ten serial jest najlepszym pomnikiem. Przyjaźń nie uzależniana od błahych czynników, nie oceniana przez wygląd, majątek czy znajomości, nie wystawiana na próby przez własne widzimisię. W końcu przyjaźń, w której ze wzajemnością powierza się swoje życie drugiej osobie. Dosłownie.

Czy tylko wojna?

Ideał męskiej przyjaźni pojawia się w różnych dziełach zazwyczaj w kontekście wojny. Łatwo zrozumieć dlaczego. Kiedy stoi się na skraju śmierci, życie bardzo się upraszcza. Błahostki przestają mieć znaczenie, a liczy się przetrwanie. Ocalenie zależy natomiast od współdziałania i wzajemnego zaufania, doprowadzonego do skrajności. Poza wojną, podobne warunki powstają podczas podróży, wypraw w dzicz i różnych niebezpieczeństw. Sytuacji wyjątkowych, w których można się sprawdzić dużo lepiej niż w spokojnym życiu codziennym.

Taka właśnie była relacja między Achillesem i Patroklosem w Illiadzie oraz Olivierem i Rolandem w Pieśni o Rolandzie, w obu wypadkach są to długoletni towarzysze broni. Świetnym przykładem są przyjaźnie między bohaterami Władcy pierścieni, zwłaszcza Samem i Frodo. Z mniej wojennych okoliczności warto wspomnieć o Sherlocku i Watsonie, Huckleberrym Finnie i Tomku Sawyerze oraz jednym z bardziej współczesnych przykładów Willa i Chucka z filmu Buntownik z wyboru (odgrywający te role Matt Damon i Ben Affleck są zresztą takimi przyjaciółmi w życiu codziennym).

Guinness rozumie męską przyjaźń

Ten ideał męskiej przyjaźni jest obecnie często wykorzystywany w reklamie. Nic dziwnego. Paczka nierozłącznych przyjaciół, którzy świetnie się rozumieją we własnym gronie… to nieźle przykuwający uwagę punkt wyjścia. Rok i dwa lata temu Guinness wypuścił dwie reklamy, które doskonale pokazują, że świetnie rozumieją ideał męskiej przyjaźni.

Co na to rzeczywistość?

Wydaje mi się, że w życiu każdego mężczyzny przyjaźń z innymi mężczyznami jest czymś niezwykle ważnym. Wspólnie uczymy się współdziałać. Inspirujemy się do rozwoju, bo przecież uwielbiamy konkurować ze sobą. W końcu możemy też przy sobie odpocząć, czy po męsku rozerwać. Jest również coś w tym, że w gronie mężczyzn nie musimy za siebie odpowiadać w takim stopniu, jak w towarzystwie dzieci czy kobiet. Nie dziwi mnie, że tak wielu mężczyzn wybiera męskie grono na wyprawy, w których chcą sprawdzić siebie.

Żeby nie było tak pięknie, należy dodać, że mężczyźni mają niestety kłopot z otwartym rozmawianiem ze sobą zwłaszcza o swoich problemach. Bywa, że nie potrafimy zasięgnąć rady w sprawach sercowych, zdrowotnych czy psychicznych. Wolimy nie przyznawać się, że się boimy czy, że w czymś jesteśmy słabi. Dochodzi do tego jeszcze fakt, że od niedawna, z obawy przed posądzeniem o homoseksualizm, unikamy kontaktów fizycznych. A przecież obejmujący się, czy nawet tańczący razem dla zabawy przyjaciele nie byli kiedyś niczym nadzwyczajnym.

Sam cieszę się, że miałem w życiu wielu świetnych przyjaciół. Że możemy nawet po latach się spotkać na piwie i poczuć jakby minęło tylko kilka dni od poprzedniego spotkania. Że błyskawicznie znajdujemy wspólny język, odkurzamy wspólną pasję i wpadamy na „genialne” pomysły. Choć z biegiem lat coraz trudniej znaleźć czas dla starych kumpli między pracą i rodziną, dobrze mieć taki azyl, do którego można w razie konieczności się udać.

Rzecz jasna to tylko uogólnienie i stereotyp. Nie oznacza to, że wszyscy mężczyźni mają swoich kumpli „na śmierć i życie”, że nie ma prawdziwej przyjaźni między mężczyzną a kobietą, ani że między kobietami takich przyjaźni nie ma. Nie zamierzam wydawać wyroków, ani wartościować. Niemniej uważam, że mit męskiej przyjaźni, nawet jeśli w naszych czasach jest nieco na wyrost, jest cenną rzeczą i należy go pielęgnować. Wzajemne uczenie się, czy przekazywanie wartości między mężczyznami, to coś istotnego na drodze do dojrzewania.

Źródło: https://czasgentlemanow.pl/2015/10/mit-meskiej-przyjazni/

Jeden komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

46 − 42 =